nicola555

 
Rejestracja: 2008-08-05
Chce nieść Twoje usta,chcę widzieć Twe oczy,chcę czuć Twoje serce i dotykać włosy,chcę trzymać Twą rękę i iść aż do słońca...
Punkty92więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 108

Odkryte prawdy


Dziś na spacerze zawołałam głośno
Tylko wiatr mi odpowiedział
Do białej brzozy przytuliłam się
Tylko szum soków słyszałam
A moje myśli jak na karuzeli wirowały
Jedna przed drugą być chciała
Rzeka płynęła leniwie 
Bobry nowe żeremie budowały
Oczami wyobraźni most zobaczyłam 
W dole sny płynęły po woli 
I brama tam była wysoka, wspaniała 
Tyle czasu oczekiwania i wiary
O kluczu co do szczęścia
Bramy otwiera
I oto jest ,to musi być ta brama
W objęciach Twoich aniele niebieski
Czekałam ...
Dziś dotykam Twych skrzydeł
I pytam ...pożyczysz ?
Chcę wzlecieć wysoko
Ponad rzeczywistość
Poznać prawdy nigdy nie poznane
A Ty powiedziałeś ...nie wolno 
One zbyt delikatne nie dla Ciebie 
Skonstruowane...
Popatrzył raz jeszcze na mnie 
Uważnie i rzekł
Poleciał bym z Tobą ale
To nie jest ta brama


Hej kolędo


Kolejny rok,kolejne święta
Czar świąt czuję się wszędzie
I nie ma takiej siły by...
Nie wrócić do domu rodzinnego
Jak czarodziejską różdżką dotknięta
Widzę mamę w kuchni się krzątającą
Zapach całe mieszkanie obejmuje 
Ślinka leci na sama myśl tych frykasów
Taty zadanie choinki w stojaku umieszczenie
A potem to skrzętnie opracowany plan
Oj  było radości wiele i ciekawości też
Tato co roku dokupował bombki
Mama się śmiała kiedy liczba ich była 
Naprawdę bardzo pokaźna
I ten plan był wdrażany dlatego 
By wszystko to się zmieściło na drzewku
I tym samym tato triumfował
No i co powiesz żono moja kochana
A nie nie mówiłem...dam radę,i dałem
I zaraz mamie całusa serwował
Moja choinka była jak z obrazka 
Przeróżne bombki te olbrzymie i te malutkie
Każda uroku dodawała
Światełek też dużo było,i cukierki się wieszało
Jabłuszka czerwone jak kredką wymalowane
I z pod ręki mamy takie piękne baletnice 
Też swoje miejsce miały,często gości
W zadumę wprawiały
Nas córki mama od najmłodszych lat 
Do prac kuchennych przyzwyczajała
Siostra bardziej posłuszna była,nie protestowała
Ja natomiast zawsze coś tam pod nosem mruczałam
Mama i tak słyszała i zaraz na poczekaniu
Wyjaśnienie miała,a ja pamiętam je do dziś
I przyznaje rację bo to co z domu wyniosłam procentuje
Żeby nudno nie było to różne konkursy wymyślała
A to która cieniej makaron pokroi a to cebulkę obierze
I łezki nie uroni no i wiele innych
Oj tak szybko czas leciał
Brat był najmłodszy i nie mógł się doczekać
Mikołaja z prezentami i się niecierpliwił 
W ogóle gwiazdki nie widzę narzeał 
Pewnie kolacji przez to nie będzie
Tato za Mikołaja się przebierał
Ja z siostrą wiedziałam że to tata
Kiedyś o kapciach zapomniał i
Z pod czerwonego stroju wyglądały
I się wydało, lecz ze względu na bata
Cicho sza niech wierzy,niech ma
Kiedy w końcu gwiazdka się pokazała 
Przy pięknie zastawionym sole
Śnieżno białym obrusem  nakrytym
I z siankiem pod obrusem ułożonym
Również i zastawa szczególna była 
Mama na specjalne okazje ją wyjmowała
I jedno nakrycie dla gościa niespodziewanego stało
 Na honorowym miejscu w całej krasie
Choinka kolorowymi lampkami jaśniała
Tata opłatkiem z życzeniami kolację rozpoczynał
Potrawy super były i po całodziennym poście
Wyśmienicie smakowały 
Ale najbardziej kolęd śpiew słyszę 
Mama piękny głos miała tym śpiewem przenosiła nas 
W inny świat,wszystko w koło śpiewało
Radością się podpisywało 
Pamiętam też pierwszą Pasterkę na którą 
Cały rok sobie obiecałam że dam radę 
Nie zasnę i dotrzymałam 
Śnieg  padał ,duże płatki wirowały
Uroku dodawały
Czuło się tą magię ,tą radość
I te prezenty pod choinką co roku były
Co nas dzieci zawsze ciekawiły 
Dziś już tak tego nie odbieram 
Nie  ma moich najbliższych
Rodziców,brata,córeczki małej...
Tak wcześnie odeszli
I święta zgubiły swoją magię i czar
Zawsze w wigilię biegnę do Nich
Tam...zapalam znicze
I biały opłatek zostawiam 
Łatwiej mi wtedy jest bo to tak
Jak by blisko mnie byli i opłatkiem 
Się podzielili


Tamte wigilie


Kiedy ten wieczór przychodzi
Nie da się ukryć wspomnień
Pamiętam kiedy przyjeżdżaliśmy
Do dziadków na święta
Już od progu choinką pachniało
Kolorowe ogniki spod blachy kuchni migały
Jak by zachęcały by usiąść na stołeczku
I skubnąć ciasta które babcia zagniatała
Pachniało wanilią i drożdżami, dużo rodzynek w nim bylo
Łakomie się je wydłubywało
A babcia dla żartów po łapkach ściereczką uderzała
Widzieliśmy jak się po cichu zaśmiewała
Mama swe córeczki w takie piękne
Króciutkie sukienki ubierała
Nas dzieci do okien zapraszano
Kto pierwszy gwiazdkę zobaczy
Prezent dostanie
Z nosami do szyby przyklejonymi
Pilnie żeśmy obserwowali
Najpierw na szyby żeśmy chuchali bo
Mróz siarczysty wzorki na szybach malował
I w Świętego Mikołaja się wierzyło i w zwierzęta
Co w noc wigilijną ludzkim głosem rozmawiają
I niech to wszystko na zawsze zostanie
Przekazuj dalej w rodzinie niech
Nie zaginie...
Barwny dym dziś leci z komina
Jak wtedy kiedy Oni żyli
Usiądź przy stole, podziel się opłatkiem
Spójrz na dach,zobacz ten dym z komina
Cóż Ci przypomina?
Klimat wieczoru
Zapach igliwia
Ogniki w kominku
Babcię odświętnie ubraną
I dziadka w wykrochmalonej bielutkiej koszuli
I cienie płomyków świec co na stole stały
I sianko pod obrusem
I puste nakrycie na stole........


Mój Boże


Jak tutaj cicho i pięknie mój Boże
Las zasnął i ptak też w swym gniazdku śpi
Gwiazdy na nieboskłonie 
Dłonie opatrzności i przeznaczenia
Nocy ramiona otaczają mnie 
Zamykam oczy ,czy śnię?
Płomienie w kominku przygasły
Gesty wspomnień i życia
Kiedyś byłeś i Ty
Razem na spacery chodziliśmy
I kwiaty łąką podkradaliśmy
Wianki plotłam kolorowe
Ze śmiechem wkładałam Ci na głowę
Przymykam oczy ,widzę dokładnie
Tyle dni szczęśliwych pozwolono nam być 
Tyle wiosen i zim też
A dzisiaj cisza i niespokojny sen
Życie niesprawiedliwe jest


Dwa pociągi


Dwa pociągi życia nie pędzą po tych samych torach
Rozpędzone nie zauważają nikogo
Kto z walizką życia nieudolnie stara się znaleźć 
Miejsce w zatłoczonym wagonie
Tak często się mijamy w przeciągu myśli
Zajęci bagażami trosk i kłopotów 
W zbyt szybko uciekającym czasie nie znajdujemy 
Chwili by wrócić do tych szczęśliwych dni
To nic że może dziś nie zdążysz ,to nic
Jutro też będę czekała to nic że być może z głową posiwiałą
Siedząc w tym wiekowym fotelu
Może do osiemdziesiątki dane mi będzie czekać...nie ważne , będę
Może tak stać się że te dwa rozpędzone pociągi
Na tej samej stacji przystaną i wtedy już nic nas  nie zatrzyma
Wtedy już nie będziemy jak zwykli podróżni z wypchanymi walizkami
Staniemy choć na chwilę razem przed bramę ...nieba czy piekła 
Tak właśnie się stanie...