beauti_46

 
Rejestracja: 2006-07-13
Nie liczę godzin ni lat to życie mija NIE JA
Punkty46więcej
Następny poziom: 
Ilość potrzebnych punktów: 154
Ostatnia gra
Domino

Domino

Domino
14 godziny temu

Nie ma jak u Mamy...

Wyrwałam się do Mamy, do mojego rodzinnego miasta. Jakże inna, atmosfera w tamtym domu. Jakoś tak lekko, radośnie, cichutko, przytulnie, spokojnie, bezpiecznie. Czuję się tam, jakbym pływała - woda, ciepła, miękka, otula mnie przyjemnie, unosi mnie, delikatnie kołysząc. Nie ma pośpiechu, tej nerwowości, złośliwości, presji, Za to jest mnóstwo miłości bezinteresownej, pokornej takiej bez pretensji i wyrzutów, bez żądania czegokolwiek.

Przez dwa dni dokształcałam Mamcię jak ma robić wodę jonizowaną i srebrną, mówiłam o znaczeniu takiej właśnie wody dla naszego zdrowia. Spodobało Jej się . Wiedziała już co nieco o zakwaszaniu organizmu i jak ważna jest równowaga kwasowo-zasadowa. Sporo też powiedziałam na temat witaminy B17 - wypartej z naszych jadłospisów z latach 70-tych przez amerykańskie koncerny farmaceutyczne. Od tamtego czasu, sama to dobrze pamiętam, zaczęliśmy wszystko drylować. Okrutnie przestraszyliśmy się kwasu pruskiego, który nasze babki spokojnie pakowały razem z owocami do słoików, i zdrowe były. Mama dobrze wiedziała, że w Jej domu nie drylowało się owoców i pakowało jak leci do kompotów i nikt się nie przejmował jakimś tam kwasem pruskim. Zawiozłam Jej, w związku z tym pudełko pestek moreli gorzkiej a oprócz tego sól himalajską i ksylitol. Ostatnio zawiozłam Jej kolagen w kapsułkach (a właściwie to taki konglomerat kolagenu, alg morskich i vit.E) nasz super suplement (a właściwie lek) posiadajacy zdolność przenikania do wnętrza naszych komórek a tym samym poprawiający ich stan a przez to stan całego naszego organizmu.

Wspólnie spędzany czas miło nam upływał na grze w ulubioną Mamy grę w karty, na spacerku, na wspominkach, to nic, że ja nie za bardzo kojarzę, o kim Mama mówi, na wspólnym oglądaniu filmów.

https://www.youtube.com/watch?v=gkeLhbIrNqQ Kochani, zadbajcie o zdrowie swoich rodziców ale nie wysyłajcie ich do doktorów.


Bajka dla

‎"Fajny film dzisiaj widziałam. - Momenty były? - No, masz... " - pamiętacie kto tak zaczynał filmowe opowieści w Trójce? :D

Była to taka lekka, łatwa i przyjemna komedia romantyczna, bez momentów (jeśli to kogoś interesuje). Zaraz się odezwie rzesza krytyków, co to uważają ten gatunek filmów za papkę dla gospodyń domowych, czytelniczek kolorowych pisemek i nie wiem jakie tam jeszcze aktualnie porównania się stosuje. Dlaczego uważamy, że są to epitety? Piszę i sama się zastanawiam. To chyba zależy od tego kim się czujemy. Jeżeli jesteś gospodynią domową albo czytelniczką kolorowych pisemek i dobrze się w tej roli czujesz, to czemu masz czuć się urażona. A jednak współcześnie określenia te mają wydźwięk pejoratywny. Jak tak dalej pójdzie, to w niedługim czasie bycie uczciwym (zamiast cwanym) będzie też pejoratywne. Chyba się zagalopowałam, bo ja nie chciałam o tym wcale.

  A teraz kilka cytatów z dzisiejszego:" - nie koncentrujesz się, to mi uwłacza."; "-jesteś najbardziej egoistycznym facetem na świecie! - niemożliwe? Poznałaś już wszystkich?"; "-byłam kiedyś zakochana. -w kim? zwierzęta domowe się nie liczą. - hmmm ". A to jest piosenka z tego filmu:https://www.youtube.com/watch?v=tvtJPs8IDgU Ta druga piosenka to już jest inna bajka https://www.youtube.com/watch?v=HY6zk6Ay2DY


Jawa to czy sen....

W Nowy Rok wskoczyłam sobie bardzo kulturalnie, udając się do Ateneum na „Sen nocy letniej” W.Szekspira.  Ponieważ do tej pory teatr ten zabawiał mnie Kabaretto'nem, „Kolacją dla głupca” czy też „La Boheme” liczyłam, że i tym razem świetnie się będę bawiła.   No i, oczywiście, nie przeliczyłam się. Dużo w tej sztuce się dzieje, jak w życiu;        Jest  miłość  wzajemna (jednak z pewnym zakrętasem)    Lizandra i Hermii.        

Jest zazdrość Heleny o wdzięki i powodzenie tej pierwszej  u Demetriusza, którego to ona – Helena miłuje nad życie, lecz on za Hermią oczy wypatruje. Jest o przewrotnym losie Hermia: „Im silniej gardzę, tym kocha mnie więcej”. Helena: „Silniej mną gardzi, gdy kocham goręcej”. 

              Jest o niechęci i rywalizacji Tytanii i Oberona, wypominaniu sobie mnogich romansów i zdrad, które zmienią się w miłość (choć bez użycia magii chyba nie byłoby to możliwe, a więc tak niewiele miał nasz bohater do zaoferowania swojej wybrance, że musiał uciekać się do sztuczek magicznych, a feee)         To piękny bratek (kwiatek taki), w który trafiła strzała Kupidyna ma zmiękczyć serce Tytanii ale także okrutnego (wobec Heleny) Demetriusza. Wysłał więc Oberon swego sługę Puka      po ten czarodziejski kwiat. Postanawił on (Oberon) bowiem pomóc Helenie,  słysząc jak ta błaga Demetriusza o miłość (kompletnie poniewierając płeć żeńską i gubiąc resztki kobiecej godności)  Demetriusz: „Alboż cię wabię słowami pochlebstwa? Czy ci otwarcie, czy jasno nie mówię, Że cię nie kocham i kochać nie mogę? . Helena: „Dlatego właśnie kocham cię gwałtowniej. Jestem twym wyżłem,  i gdy bić mnie będziesz, Ja tym pokorniej łasić ci się będę. Jak twoim wyżłem gardź mną, bij mnie, zgub mnie, Pozwól mi tylko, jakkolwiek niegodnej, Gdzie się obrócisz, iść za twoim tropem. Powiedz, o gorsze w twej miłości miejsce mogęż cię błagać, jak psem twoim zostać? Demetriusz: Nie kuś zbyt duszy mojej nienawiści; Patrząc na ciebie, słabo mi się robi.” postanawia Oberon:  Niedługo, nimfo, pomsty będziesz czekać; Wkrótce on gonić, ty będziesz uciekać. Jednak gdyby wszystkie te plany pięknie się ziściły, nie byłoby tej całe komedii pomyłek, gdyż skropione cudownym, kwietnym sokiem oczęta Tytanii (coby uczuciem zapałała do podsunietego jej przez Oberona prostaczka) oraz skronie Lizandra (omyłkowo, boć przecie to Demetriusz miał pokochać w końcu Helenę) pierwszych, po przebudzeniu, ujrzały nie tych, co trzeba . Oberon: Niechaj serce twe owładnie, kto ci pierwszy w oczy wpadnie. Schnij z miłości, schnij, szalona, czy to kota, czy to dzika, czy to rysia, czy bartnika, ujrzysz naprzód rozbudzona. Po tych wszystkich czarach zamęt się zrobił na scenie, bo teraz nie jeden a dwóch kochało się w Helenie Puk: Gdy dwóch jednej się przymila, Co za pyszna krotofila! Nie znam piękniejszej zabawy, Jak pogmatwane tak sprawy. Puk, duch niespokojny, cieszył się niezmiernie, boć przecie pogmatwanie tej sprawy było celem całej tej zabawy  Dużo wesołości wnieśli do sztuki rzemieślnicy, którzy szykowali przedstawienie na wesele księżnej i księcia.  

Docenić wszak należy ich ogromną determinację w odgrywaniu światła księżyca czy też muru z dziurą w nim: Kloc:  Tak jest, albo też jeden z nas wejdzie z wiązką ciernia i latarnią, a powie, że przychodzi defigurować albo przedstawiać osobę światła księżyca. Ale jest jeszcze druga trudność, musimy mieć mur w wielkiej izbie, bo Piram i Tyzbe, jak powiada historia, przez szparę w murze rozmawiali   A i dialogi, wywoływały salwy śmiechu:Kloc: Mów, Piramie, przybliż się, Tyzby. Podszewka (gra rolę Pirama): Jak kwiatów bezsamicznych pachnące wyziewy. Kloc: Balsamicznych!  

 

 


Bo nie o to chodzi...

by mieć rację a o to by kochać ludzi. 

Znowu w czasie świątecznego spotkania rodzina koniecznie chciała mi coś udowodnić. Nie zgadzam się w temacie sposobu dbania o zdrowie, konkretnie szczepień (tu przeciwko grypie) z nimi kompletnie. Zresztą nie dziwię się, że mają akademickie (podręcznikowe, wyczytane z pism medycznych, a jakże!) zdanie o konieczności tychże. W końcu przez 5 lat ciężkich studiów nic innego nie tłoczono im do głów. A szkoda. Teraz jeżdżą po całym świecie na sponsorowane (przez firmy farmaceutyczne, a jakże!) szkolenia i utwierdzają się w jedynie (wg nich) słusznym poglądzie, że nic tak nas nie uleczy jak szczepionki i chemia.Nie dyskutowałam z nimi, bo po co? Nie o to chodzi przecież...

Podarowałam im trochę naturalnego zdrowia i piękna oraz książkę o tymże super wynalazku polskich biochemików z Gdańska. Mam nadzieję, że będą zadowoleni.

Oh and if I had a brain, Oh and if I had a brain
i'd be cold as a stone and rich as the fool
That turned, all those good hearts away

https://www.youtube.com/watch?v=OmLNs6zQIHo


Awaria

Pierwszy raz spotkało mnie coś podobnego. Praktycznie od tygodnia nie mogłam połączyć się z tą stroną. Inne strony otwierają się jako tako ale nie gamedesire . I poczułam się bardzo nieszczęśliwa z tego powodu. Nie tylko grania mi brakowało, ale kontaktu za znajomymi, również. Ciekawość zjadła mnie już po podbródek, że nie mogę zobaczyć kto mnie odwiedza, czy może jakiś złośliwy abo i nie komentarz przybył na moim profilu. Chyba normalnie poczułam coś jakby 'głód narkotyczny'. Tak szczerze, to oczywiście dałabym radę, nie umarłabym od braku kontaktu, ale tak jakoś.... żal.

Strasznie zapędziłam moje szare komórki i domowników do rozwiązania tego problemu. Było najpierw czyszczenie z różnych śmieci, które wstyd się przyznać, jakoś tak misię naściągało , nic nie pomogło. Potem telefon do operatora, żeby wyjaśnił problem. Jednak oni tylko sprawdzili, że mam odpowiedni przesył czy coś tam i że z ich strony jest wszystko OK. A problem dalej jest.

Dzisiaj wpadłam na szatański pomysł zmiany połączenia z wszechmocnym Internetem za pomocą urządzenia przenośnego, ktore na całe szczęście mam od innego operatora. I zadziałałało!! Jednak problem rozwiązał się połowicznie. Mam połączenie ale nie przez nasze domowe łącze tylko przez mobilne urządzenie. No cóż, panie operatorze, dalej będę nękała was telefonami i może coś skrobnę z jakąś reklamacją-pretensją aż w końcu dostanę to, za co płacę wcale niemały abonament.